Kontynuacja powieści „Fatalny turnus”.
Rodzinne niesnaski, przestępcze działania, oszustwa i korupcje, śmiertelne wypadki, wyrozumiałość ofiary wobec sprawców, spełniona miłość, działania wprowadzające porządek prawny.
Mimo iż bohaterka jest prokuratorem na co dzień zajmująca się ściganiem i karaniem przestępców, sama staje się ofiarą napaści.
Zdarzenie to stało się dla kobiety powodem natrętnych rozmyślań, czy sama swoim zachowaniem nie sprowokowała sprawców do napaści. Obsesja ta odcisnęła swe piętno w jej życiu prywatnym, sprawiając, że od kobiety odchodzi mąż.
Sprawcy nie zostają odnalezieni… Jednak któregoś dnia w pokoju przesłuchań zjawia się młody mężczyzna, w którym Katarzyna rozpoznaje sprawcę napadu sprzed lat. Od tej chwili wydarzenia przybierają całkowicie nieoczekiwany obrót.
Książka pod patronatem
Mirosława Dudko –
Pierwszą część pt „Fatalny turnus” czytało mi się lekko, wyczuwałam nastrój minionych lat. Tu, akcja toczy się wolniej, w okresie przemian politycznych i gospodarczych, co ma odbicie w funkcjonowaniu dotychczasowych firm. Fabuła zdominowana została przez dialogi, a zbyt mało w niej się dzieje. Zabrakło mi dynamiki, zaskakujących sytuacji czy nagłych zwrotów akcji. Autor nie ukrywa niczego przed czytelnikiem, nie zaskakuje lecz wszystko wyjaśnia i odkrywa wszystkie karty przypisując sobie rolę komentatora wydarzeń. Narracja trzecioosobowa umożliwia obserwacje działań każdej postaci, których w powieści nie brakuje.
Nie ma tu poszukiwania sprawcy czy policyjnego śledztwa ani spektakularnego rozwiązania kryminalnej zagadki. Mimo to przeczytałam ją z zainteresowaniem, gdyż poza stworzoną historią to okazja do spojrzenia na czas przemian w naszym kraju, jakie miały miejsce na przełomie lat 1989/90. Wiele firm musiało stawić czoła nowym zasadom gospodarczym i społecznym, wprowadzając nowe technologie i programy komputerowe. To czasy, kiedy płaciło o się milionami złotych, zanim przyszła denominacja a systemy informatyczne dopiero zaczęły swoją drogę ku rozwojowi technologii w tym zakresie. Z tego względu warto dowiedzieć się o dalszych losach bohaterów „Fatalnego turnusu“, gdyż potoczyły się one wbrew wszelkim oczekiwanym schematom.
Cała recenzja: https://ezo-ksiazki.blogspot.com/2019/08/494-sprawcy-i-ofiary.html
Katarzyna Kubiak –
Wydawałoby się, że książka „Sprawcy i ofiary” nie wyróżnia się zbytnio na tle jej podobnych, jednak to tylko pozory. Kolejne rozdziały wciągają czytelnika niczym dobry film akcji, zaszczepiając w nim ciekawość i zmuszając do analizowania przedstawianych wydarzeń. Podczas lektury wcielamy się w rolę cichego obserwatora, który widzi i wie więcej, niż powinien, a ponadto dostaje szansę na poznanie myśli i pobudek kierujących decyzjami obydwu stron. Myślę, że warto zatrzymać się nad tą powieścią trochę dłużej i odwiedzić ten ciekawy, choć mroczny świat.
http://dlalejdis.pl/artykuly/sprawcy_i_ofiary_recenzja
Coś na półce –
Kontynuacja „Fatalnego turnusu” Jana Melerskiego to powrót do bohaterów znanych z poprzedniej książki, aczkolwiek uwikłanych w nieco inną konfigurację czasowo-sytuacyjną. Dramatyczne wydarzenia mające miejsce na plaży w Stegnie odchodzą powoli w niepamięć, życie pozornie (i powoli) wraca na właściwe tory, jednak… przeszłość lubi czasem o sobie przypominać.
Katarzyna (poszkodowana w Stegnie pani prokurator) dzięki żmudnej rehabilitacji powoli dochodzi do siebie po wypadku mającym miejsce w feralną noc na plaży. Zdrowie stopniowo powraca – to najważniejsze. Z pewnością dużo ważniejsze od faktu, że sprawcy minionych zdarzeń w dalszym ciągu nie zostali odnalezieni (a tym bardziej ukarani). To się jednak zmienia… W trakcie pewnego przesłuchania Katarzyna niespodziewanie widzi bowiem przed sobą człowieka, który walnie przyczynił się do dramatycznych wydarzeń mających miejsce w pamiętną turnusową noc…
Trzeba przyznać, że kontynuacja „Feralnego turnusu” jest naprawdę dobra. Co najmniej porównywalna jakościowo do części pierwszej, a pod pewnymi względami nawet lepsza. Lepsza na pewno o tyle, że fabuła jest tutaj jakby bardziej składna i dużo mniej toporna niż w poprzedniej opowieści Jana Melerskiego. Szkoda trochę klimatu rodem z PRL-u, który niestety w „Sprawcach i ofiarach” się ulatnia, ale ten brak nadrabiany jest przez tempo opowieści. Tempo, dodam, bardzo dobre, które nieco jednak psuje… przewidywalność następujących po sobie wydarzeń.
Co do owej przewidywalności, to w dużej mierze wynika ona ze sposobu, w jaki autor operuje w książce narracją. Jest ona trzecioosobowa i – w teorii – zabieg ten zapewne miał umożliwić śledzenie wydarzeń z perspektywy wszystkich zainteresowanych postaci, jednak wszystko jest przez to aż nadto szczegółowo wytłumaczone, wyjaśniane, objaśniane… Czytelnik nie ma w zasadzie szans na jakieś zaskoczenie, niespodziewany zwrot akcji… Trochę szkoda.
Być może marudzę trochę nad powyższymi kwestiami, no ale… już tak mam 😉 Lepiej trochę pomarudzić niż coś przemilczeć – takie moje skromne zdanie. Książka w gruncie rzeczy nie jest zła, przeczytać ją z pewnością warto (koniecznie wraz z „Fatalnym turnusem”; bez tego lwia część wątków, z głównym na czele, może być niezrozumiała). Szkoda tylko braku jakiegoś elementu zaskoczenia. Przydałby się 😉
https://cosnapolce.blogspot.com/2019/10/sprawcy-i-ofiary-pokosie-fatalnego.html