Znakomita powieść topowego, uznanego i podziwianego, przekornego fantasty, satyryka i wizjonera. Autor zmyślnie unikając cenzury ukazuje społeczeństwo internetu, konsumeryzmu, niewolnictwa informacyjnego, seksu i terroryzmu. W tym miejscu należy zaznaczyć, że w terminie „Zuckerbring” z łatwością odnajdziemy imiona założycieli dwóch gigantów internetowego świata – Sergey Brin (Google) i Mark Zuckerberg (Facebook). Tytuł wskazuje, że Zuckerbrinów jest trzech, więc o kogo jeszcze może chodzić?
„Zuckerbrinów” możemy wyobrazić sobie jako potrójny, szalenie niebezpieczny wirus. Walka z przeciwnikiem zdaje się bezsensowna, ponieważ antidotum nie istnieje, a „wirus” można zgładzić tylko razem z zarażonym człowiekiem. Główny bohater powieści uwikłany w sztywne, społeczne ramy społeczne staje się pobocznym obserwatorem chorego systemu. Całkowita wolność zdaje się nieosiągalna, ale cenne spostrzeżenia i dynamiczne rozważania pozwalają wyciągnąć nieprzyjemne wnioski. Dzięki nim uświadomimy sobie jaką rolę pełni rosyjski konsument w życiu swego kraju.
Patronat nad książką objęli: Fundacja Polonia Union, Kuźnia Literacka, ZażyjKultury.pl, BookHunter.pl, bookendorfina
Książka do kupienia na stronie – tylkorelaks.pl/692-milosc-do-trzech-zuckerbrinow-9788381190923.html
Zapraszamy do zapoznania się z recenzjami
– https://www.psychoskok.pl/aktualnosci/milosc-do-trzech-zuckerbrinow-wiktor-pielewin/
– https://www.psychoskok.pl/aktualnosci/milosc-trzech-zuckerbrinow-recenzja/
– https://www.psychoskok.pl/aktualnosci/milosc-do-trzech-zuckerbrinow-recenzja-ksiazki/
Marusia –
Kult konsumpcji, uzależnienie od Internetu, niewolnictwo informacyjne i terroryzm – mocne tematy poruszone przez Pielewina. Czytałem w oryginale – polecam. Ciekaw jestem tłumaczenia. Mam nadzieję, że Pan Janowski dobrze oddał to co autor chciał przekazać czytelnikowi!!!
Ciekawostki
W książce wspomina się również Maidan w stolicy Ukrainy, Półwyspie Krymskim i złotym chlebie znalezionym po ucieczce Janukowycza.
Tytuł powieści to aluzja do Miłości trzech pomarańczy – bajkowej sztuki, którą napisał Carlo Gozzi w 1760 roku.
Czekam z niecierpliwością!!!!
Ta książka to wyzwanie z którym nie każdy jest w stanie się zmierzyć!!!!! Nie każdy jest gotów pojąć to dzieło. Nie jest to zwykła książka dla przeciętnego połykacza romansów i przygodówek.
Ciekawi mnie czy znajdzie się ktoś, kto będzie w stanie ogarnąć myślenie Rosjan, a w szczególności samego Pielewina???
Czekam z niecierpliwością
„Po minucie szałowa Japoneczka w marynarskim mundurku multikulturowo ciągnęła na ekranie druta golonemu na pałę Murzynowi – nazywało się to, naturalnie „przypadek na lekcji”. W spolityzowanym rosinternecie taki klip obowiązkowo nazwaliby „lekcją tolerancji”. Murzyn wyglądał przerażająco, zmasywnym złotym łańcuchem na piersi. Pełnometrażowy film „Django” nakręcono, a tego jeszcze nie. Na pewno nie napotkano właściwego reżysera, takiego Tarantino… Japoneczka, natomiast, piękna. Bardzo, po prostu. Takiej w Moskwie nie znajdziesz. Tu można się zakręcić jak ten sam Django – zatelefonować do tandetnej Murzynichy, co bierze cztery tysiaki rubelków na godzinę. Ale strach! Sąsiedzi zaraz czujnie wyfilują, potem matce doniosą. Tacy są. Jechać do Murzynichy… Brud, ziąb i nieromantycznie.”
Zgredek –
Topowy, trendowy, uznany i podziwiany, przekorny fantasta, satyryk i wizjoner na tle szalenie popularnej gry komputerowej „Angry Birds” dynamicznie ukazuje społeczeństwo internetu, konsumeryzmu, seksu i …terroryzmu.
Od wieków pisarze rosyjscy – unikając cenzury – posługiwali się językiem ezopowym i satyrą opisując rzeczywistość lub przyszłość ojczystego kraju. Sztukę tę w sposób znakomity opanował Witor Pielewin.
Autor zajmuje się również sprawami Wszechświata – zjadliwie, dowcipnie, zajmująco i pomysłowo.
Gdybym miał zaproponować kandydaturę Dyrektora Generalnego Spółki z Nieograniczoną Odpowiedzialnością Do Spraw Naprawy Naszego Wszechświata, bez chwili wahania poleciłbym Wiktora Pielewina.
W USA autora okrzyczano by kaznodzieją, oklaskiwałyby go wielotysięczne tłumy na ogromnych stadionach i halach widowiskowych, a jego kazania transmitowały na żywo największe stacje telewizyjne.
Co więc takiego niezwykłego proponuje Autor jako panaceum na choroby i bolączki naszego dystopijnego świata?
Spojrzeć co rano w lustro. Powtarzać: ” nie kłam, nie oszukuj, nie zabijaj”. Tylko tyle.
A seks? – dopytują się niecierpliwi czytelnicy najmłodszego pokolenia.
Jakże bez seksu we współczesnej powieści? Już od pierwszej strony poznajemy tajemnice najmodniejszego japońskiego seksu grupowego. Poza tym, podstarzała nimfomanka domaga się seksu co dwie godziny, a zdradza ją dla seksu z japońską uczennicą młody i seksowny bohater powieści.
Dużo seksu, a w przerwach – przygody, gonitwy, potwory i zamachy terrorystyczne.
Emil Wypych –
Nieczęsto mam okazję czytać rosyjską literaturę – a szkoda. Posiada pewne cechy, które bez względu na tematykę, którą wybierze autor, sprawiają że jest niezwykle intrygująca. „Miłość do trzech Zuckerbrinów” również te cechy zawiera – sprawiają one jednocześnie, że książka jest niezwykle interesująca, ale również niełatwa w odbiorze. Można powiedzieć, że rosyjska literatura zdecydowanie nie należy do tych „kanapowych”. Jednocześnie jednak po takich lekturach, człowiek czuje że czytanie ma sens i potrafi przemówić do wielu aspektów osobowości oraz charakteru, dając pole do przemyśleń. Nawet (albo „zwłaszcza”), jeśli jest to rosyjska literatura z pogranicza satyry (bądź tą satyrą w czystej postaci będąca).
Co, jeśli świat jest zarażony wirusem? Nie byle jakim, bo taki, że do jego pokonania trzeba zniszczyć również żywiciela – człowieka. Taki obraz widzi główny bohater, będąc świadkiem tego, w jaki sposób współczesna konsumpcja i rozwój technologiczny skażają nie tylko zwykłego człowieka, ale cały świat. Historia z wieloma płaszczyznami, w tle majaków, urojeń oraz nieśmiertelnej Angry Birds. Nie dla ludzi o słabych nerwach.
Początek jest zdecydowanie ciężki do przełknięcia i przetrawienia. Co prawda pierwsze strony nasuwają na myśl twórczość Kurta Vonneguta, jednak szybko można zauważyć, że jest to coś zdecydowanie innego. Trudnego, miejscami przytłaczającego. W pierwszych rozdziałach autor popuścił wodze fantazji i stworzył obraz tak bardzo metaforyczny, że można się zagubić w tym gdzie jest początek, a gdzie koniec jego przenośni. Stanowi to pewne wyzwanie, jednak daleko mu do grafomanii. W pewnym momencie zresztą pojawia się o wiele bardziej czytelna część, stanowiąca jakby historię właściwą.
„Wiadomo, że systemy kwantowe zależą od obserwatora. By zamordować lub oszczędzić kota, o którym wiemy z pięćdziesięcioprocentową pewnością, że żyje, należy otworzyć drzwiczki skrzyni, do której wepchnął go sadysta Schroedinger.”
W oczy szybko rzuca się fakt, że dopiero wraz z jej początkiem pojawiają się pierwsze dialogi. Wcześniej Wiktor Pielewin raczy czytelnika jedynie strzępami myśli oraz mnóstwem opisów. Zdecydowana większość całej książki to właśnie ta „bardziej czytelna” część, która jednak wciąż jest pełna przenośni i porównań. Dość trafnych i zarazem chytrych. Świetną pracę wykonał tutaj tłumacz, którego przypisy pomagają zrozumieć wiele wątków, charakterystycznych dla kultury, historii oraz polityki Rosji. Oczywiście w wielu przypadkach mają one wspólny wątek z resztą krajów zaawansowanych technologicznie, jednak widać że autor celował w publiczność rosyjską.
Pomimo ogromnego zagęszczenia przeróżnych środków stylistycznych, cała książka (a zwłaszcza ta jej „bardziej czytelna część”) jest interesująca i ciekawa w odbiorze. Nie tylko ukazuje nasz świat oraz jego ewentualną przyszłość w dość intrygującej odsłonie, ale również zapewnia świetnie stworzoną historię, której głównym bohaterem jest Kiesza. Tak naprawdę każdy może w nim zobaczyć zarówno cechy idealnie do pasujące, jak i takie, których nigdy w życiu by nie chciał mieć. Można w tej postaci wypatrywać czegoś w rodzaju zlepku najlepszych i najgorszych pragnień oraz cech przeciętnego człowieka. To niezwykłe połączenie wręcz tworzy pewną więź z głównym bohaterem, dzięki temu mamy jeszcze większą ochotę śledzić jego dalsze losy.
„- Człowieku! Nie podoba ci się to, co widzisz dokoła? Chcesz żyć wśród normalnych ludzi? Zostań takim człowiekiem, jakim według ciebie powinien być każdy inny! Tylko nie udawaj na pięć minut, nie staraj się nikogo przechytrzyć – rzeczywiście zostań nim. Światu nie pozostanie nic innego, jak pójść za twoim przykładem.”
W całej książce przewijają się co chwilę znane motywy pochodzące ze współczesnego świata. Począwszy od Angry Birds, poprzez nieco technologiczne podejście do wszelkich religii, a zakończywszy na największych gigantach mediów społecznościowych. Wszystko to skondensowane zostało w skomplikowanym mechanizmie naczyń połączonych, które pracują razem dla jednego, opisanego w książce celu. Cel ten jednak nie jest taki oczywisty, jakby można się było spodziewać – pierwsze wrażenia są zdecydowanie błędne, będąc jednocześnie prawdziwe. „Miłość do trzech Zuckerbrinów” to zdecydowanie pozycja pełna sprzeczności, które się uzupełniają.
Polecam z czystym sumieniem, chociaż chciałbym zaznaczyć, że nie powinno się po tę książkę sięgać bez przegotowania. A na pewno nie z myślą o spokojnym, przyjemnym czytaniu w listopadowe popołudnie. Przyjemne będzie, oczywiście, jednak niezbyt lekkie. Lektura jednak zagwarantuje mnóstwo wartościowych przemyśleń oraz pozwoli odkryć współczesną stronę rosyjskiej literatury. Niech „Miłość do trzech Zuckerbrinów” przyświeca każdej partyjce Angry Birds!
Polecam Emil Wypych
http://www.zpiorem.pl/2017/11/miosc-do-trzech-zuckerbrinow-wiktor.html
Bookendorfina Izabela Pycio –
„Zuckerbrin… termin, który pojawił się w pierwszym dziesięcioleciu dwudziestego pierwszego wieku. Stworzono go z imion dwóch tytanów ówczesnego Internetu – Zuckerberga i Brina i oznaczał kogoś metaforycznie Podglądającego, jakby strażnika pozaekranowego, patrzącego na użytkownika sieci poprzez potajemnie włączoną kamerę tabletu lub komputera…”
Przygoda czytelnicza, która wybiła mnie z rytmu szybkiego pochłaniania książek, tu zdecydowanie trzeba zwolnić, pozwolić słowom odpowiednio wybrzmieć, uchwycić istotę przesłań i poddać je głębszej indywidualnej interpretacji. Satysfakcjonująco było trafić na wymagającą i wciągającą powieść, angażującą czytelnika w nietuzinkowy sposób, oferującą satyryczne spojrzenie na globalne kierunki współczesnego świata, krytyczne podejście do defektów i skaz tak wyrazistych w społecznej odsłonie. Przywiązanie i wyrażanie siebie w różnych mediach społecznościowych, zogniskowanie na gromadzenie dóbr materialnych, uległość wobec nakręcającej spiralę zysku masowej konsumpcji, poddaniu się wymagającym korporacyjnym wymogom, przyzwoleniu na traktowanie człowieka jako jednego z podległych trybów w biznesowej społeczności. A gdzie w tej przestrzeni miejsce na godność, współczucie, wartości rodzinne, kulturę i zdrowy rozsądek?
Spójna wizja przyszłości oddana w czarnych barwach, celnie, dosadnie i w dowcipnej formie. Mnogość aluzji, sugestii i odwołań, fascynująco podąża się ich tropem. Spojrzenie na nasilające się objawy nienawiści, wrogości, pogardy, agresji i terroryzmu. Wiara we własną odrębność i unikalność, a tak naprawdę podległość, wyzysk i zaszufladkowanie. I to chorobliwe uzależnienie od przyjmowania zalewających świat informacji, miałkich, nijakich, nic nie wnoszących, ale krzykliwych i intensywnie kolorowych. To moje pierwsze spotkanie z twórczością autora, udane, owocne, nie tylko rozrywka czytelnicza, ale również frapujące refleksje, chętnie sięgnę po wcześniejsze książki Wiktora Pielewina. Ciekawa intelektualna zabawa, której warto poświęcić więcej czasu. Znajduje natychmiastowe przełożenie na wnikliwą i spostrzegawczą obserwację otaczającego nas świata. Jakże wiele niebezpiecznie zaraźliwych wirusów związanych z narkotycznym internetem dostrzec możemy w zachowaniu ludzi, warto mieć ich świadomość i potrafić spojrzeć z dystansem na trendy rozwoju nowoczesnej komunikacji i cywilizacji.
Patrycja Zajkowska z dlaLejdis –
Bardzo dobra rosyjska literatura. Posiada takie cechy, dzięki którym książka jest niezwykle interesująca. Nie jest to pozycja łatwa w odbiorze, co czyni ją jeszcze bardziej intrygującą.
Po lekturze książki „Miłość do trzech Zuckerbrinów” czytelnik odzyskuje poczucie, iż czytanie ma sens. Tekst potrafi dotrzeć do wielu aspektów osobowości, prowokując do głębokiej refleksji. Autor skłania do myślenia o tym, co będzie, jeśli świat opanuje wirus. Aby go unicestwić, należy zabić również żywiciela, jakim jest sam człowiek. Wyeliminowanie ludzkości jest drastyczną wizją przyszłości. Taki obraz ma przed oczami główny bohater. Jest on świadomym obserwatorem tego, w jaki sposób współczesna konsumpcja i rozwój technologiczny uzależniają ludzi na całym świecie. Jest to wielowymiarowa historia z tłem pełnym urojeń i majaków. Motywy występujące w książce pochodzą ze świata współczesnego. Nieśmiertelna gra Angry Birds, technologiczne podejście do religii i media społecznościowe zostały skondensowane w skomplikowanym systemie wspólnych zależności, które pracują dla jednego, opisanego w książce celu. Cel ten nie jest tak oczywisty, jak mogłoby się wydawać.
Główny bohater to Kiesza. Możemy w nim dostrzec cechy idealne, oaz takie, których wolimy się wystrzegać. Jest on uosobieniem wszystkich najlepszych i najgorszych zachowań przeciętnego człowieka. Dzięki temu powstaje pewna wieź, która sprawia, ze czytelnik ma coraz większą ochotę śledzić jego dalsze losy.
Książka pisana jest w sposób dość specyficzny dla Pielewina. Graniczy ona z satyrą, a styl ten nie każdemu się spodoba. Bardzo ważny jest początek, który staje się swoistym wprowadzeniem w dalszą cześć historii. Wstęp jest ciężki, trudny, a miejscami nawet przytłaczający. Pierwsze rozdziały są pewną metaforą. Autor napisał je w taki sposób, że momentami nie wiadomo gdzie jest początek, a gdzie koniec przenośni. Jego fantazja staje się dla czytelnika pewnym wyzwaniem, ponieważ przekazuje strzępy myśli z licznymi opisami. Następnie pojawia się historia właściwa – część bardzo czytelna w formie pomimo wielu przenośni i porównań. Występują w niej pierwsze dialogi. Przypisy tłumacza pomagają zrozumieć wiele wątków, które są charakterystyczne dla kultury, polityki i historii Rosji.
Mimo nagromadzenia wielu środków stylistycznych cala książka jest bardzo atrakcyjna, przyciągająca i ciekawa w odbiorze. Ukazuje świat, w którym żyjemy w dość osobliwy sposób. Wiktor Pielewin przedstawił to, o czym ludzie myślą, ale boja się o tym mówić głośno. „Miłość do trzech Zuckerbrinów” to pozycja pełna sprzeczności, które wzajemnie się uzupełniają. Książka godna polecenia, która zagwarantuje mnóstwo wartościowych spostrzeżeń i pozwoli odkryć współczesną rosyjską literaturę.
Paweł Mocek –
„Miłość do trzech zuckerbrinów” Wiktora Pielewina, w tłumaczeniu Aleksandra Janowskiego, która trafiła do moich rąk dzięki Wydawnictwu Psychoskok, stała się moim wiernym towarzyszem na długie tygodnie. A to dlatego, że ostatni czas obfitował w tyle wydarzeń, że podczytywałem książkę po kilka stron mając ją praktycznie cały czas na podorędziu.
Długie wybiegania przed maratonem umożliwiały słuchanie audiobooków, ale nie pozwalały na czytanie książki. Ta kusiła, bo jest pięknie wydana – świetna okładka, grafika, układ stron, druku – aż się chce czytać.
„Miłość do trzech zuckerbrinów” jest książką bardzo wymagającą, nie jest to powieść prosta w odbiorze. Wymaga od czytelnika skupienia, uwagi, ja to nazywam koniecznością pełnej koncentracji i wniknięcia do świata przedstawionego. Takiego stanu nie da się osiągnąć podczas przejazdu komunikacją miejską, czy w gwarnym korytarzu, w oczekiwaniu na latorośl wytrwale trenującą sztuki walki. Tu potrzebna była cisza i powoli upływający czas, które pozwolą wysłuchać autora i zrozumieć świat przestawiony na kartach powieści.
Wiktor Pielewin
To Rosjanin, inżynier, urodzony w roku 1962, który zadebiutował w roku 1989. Szybko stał się cenionym pisarzem, którego dzieła przełożone zostały również na język chiński i japoński.
Jego powieści charakteryzuje mieszanka science-fiction, kultury popularnej i mistycyzmu, która służy za materię postmodernistycznym wywodom. W swej twórczości Pielewin czyni częste aluzje i bezpośrednie odniesienia do wielkich literatury światowej czy realiów postsowieckiej Rosji. Autor niechętnie godzi się na wywiady, z chęcią natomiast upowszechnia swoje dzieła w Internecie.
(Wikipedia)
„Miłość do trzech zuckerbrinów”
Książka składa się z trzech opowieści spojonych ze sobą objaśnieniem.
Czym jest tytułowy „zuckerbrin”? W wizji autora to ktoś metaforycznie Podglądający, strażnik pozaekranowy patrzący na użytkownika sieci przez potajemnie włączoną kamerę tabletu, lub komputera.
Analizując słowo „zuckerbrin” dowiadujemy się, że powstało od nazwisk dwóch bogów internetu: Sergiusza Brina i Marka Zuckerberga. Pierwszy z nich to współtwórca Google, drugi to oczywiście twórca portalu Facebook.
Tu ponownie wracamy do powieści, w której termin „zuckerbrin” staje się nazwą złych duchów – sukubów, żerujących na ludzkiej energii życiowej traconej podczas oglądania pornografii w internecie i podczas samego seksu. Nazwę tę wprowadził Kościół tworząc oczywiście specjalne IP-egzorcyzmy skuteczne przeciw takim tworom oblepiającym konkretne adresy internetowe.
Ostatecznie termin ten wyewoluował w kierunku filozoficzno-politycznym, rządzące światem zuckerbriny miały być trzy: konserwatywny, radykalny i liberalny. Kierujący zuckerbrin zmienia się wielokrotnie, do 700 razy na sekundę, za każdym razem tworząc skomplikowany kompromis pomiędzy trzema siłami. Z punktu widzenia człowieka nikt nigdy nie wie, która z trzech platform w danym momencie stanowi najwyższą władzę.
Autor „Miłości do trzech zuckerbrinów” bawi się pojęciami, odniesieniami politycznymi, historycznymi, literackimi a wreszcie filmowymi, tworzy paralelne światy, nowe wyższe byty i stwory, które ingerują w ziemski świat. Czasem jesteśmy w przeszłości, później skaczemy w przyszłość, w której społeczeństwo zawieszone jest w matriksie, żyje w świecie internetowym, korzystając z wirtualnych doznań: z rozkoszy i z bólu.
Są tu i myślo-zbrodnie i inteligentny system, który steruje poczynaniami ludzi, wywołuje ich potrzeby. Wie o nich wszystko – jesteśmy przewidywalni w naszych marzeniach, potrzebach i występkach. Nie chcę uchylać rąbka tajemnicy, ale z pewnością również uznacie, że rozdział, w którym odkrywana jest rola systemu należy do najciekawszych, a sama wizja może być zaskakująco bliska prawdy. Tak, jesteśmy zniewoleni (na własne życzenie!) przez media społeczne, właściwym jest stawianie pytań dlaczego, przez kogo i… Poczytajcie o tym sami.
„Miłość do trzech zuckerbrinów” jest wyjątkową pozycją gatunku science-fiction. Rosyjska fantastyka naukowa od zawsze obfitowała w symbolikę, zapożyczenia, przekaz odwołujący się do bieżących zdarzeń i umiejętnie przemycający elementy nieprawomyślne, ukryte przed cenzurą. Wiktor Pielewin rozgrywa akcję w sposób mistrzowski, nasycony wizjonerstwem ale i apokaliptyczną nieuchronnością skutków postępu, w którym systemowi nie stawia się granic, który może pozbawić ludzi tego, co odróżnia ich od maszyn – duszy.
Na koniec cytat, który rozpoczyna naszą przygodę z zuckerbrinami, a który wypłynie pod koniec wspomnianej książki. Gdy go zrozumiemy, zaczniemy stawiać pytania i myśleć odrobinę inaczej.
„Demokracja to sprawa zbyt poważna, by powierzyć jej uprawianie ludziom. Walka z terroryzmem – również”.
Marta Daft z bloga Martawsrodksiazek –
Pielewin daje nam szanse na poznanie swoich wizji pod postacią satyry. Dzięki jego powieści możemy również poznać literaturę rosyjską, której nic nie ogranicza. Książka, która może być swoistym lekiem, świeżym spojrzeniem na mechanizm, którego jesteśmy częścią. To ciekawa alternatywa na zabawę logiką, trening umysłu i kontemplacje nad stanem ludzkości. To od was zależy, co odkryjecie pod kołderką z satyry.
Ciekawa, intrygująca i wymagająca zaangażowania lektura na dłuższy czas. Nie każdy pojmie sens, nie każdemu uda odkryć się cel, jednak każdy powinien spróbować.
więcej na: http://www.martawsrodksiazek.pl/2018/01/miosc-do-trzech-zuckerbrinow-wiktor.html
qulturaslowa –
„Jesteśmy zaledwie cząstkami wielkiej całości. Wchłania mnie zamarła w pokłonie cisza i największym złudzeniem człowieka jest wiara w to, że otacza go jakiś „zewnętrzny” świat oddzielony od niego warstwą powietrza. Człowiek składa się właśnie ze świata, przerastającego przez niego tysiącami zielonych gałęzi. Jest przeplataniem się tych gałęzi, wyrastających z jeziora życia. Odbijając się w jego powierzchni gałęzie wierzą w swą odrębność, podobnie jak mógłby w nią wierzyć – na przykład – lustrzany walet karowy, nie domyślając się, że nim zwyczajnie grają w durnia i poza talią kart nie funkcjonuje” – ten cytat dobitnie pokazuje miałkość, kruchość ludzkiego istnienia, pozorną wielkość człowieka. Jednak nie tylko o tym złudzeniu potęgi, ale i o konsumpcjonizmie, absurdach rzeczywistości, uzależnieniu od informacji, w tym (a nawet przede wszystkim) płynących z Internetu, pisze Wiktor Pielewin, uznany za jednego z najpopularniejszych pisarzy rosyjskich.
Jego najnowsza powieść „Miłość do trzech Zuckerbrinów”, opublikowana nakładem Wydawnictwa Psychoskok to literatura, jakiej wciąż zbyt mało na polskim rynku. Autor, swoją książką w genialnym tłumaczeniu Aleksandra Janowskiego, oddaje wszystkie bolączki i słabości współczesnego świata, ironizując, piętnując, ale jednocześnie ukazując zastaną rzeczywistość, jako trwale złączoną z współczesnością. Nie jest to powieść, którą czyta się dla rozrywki, po to, by oderwać się od problemu dnia codziennego. Książkę Pielewina studiuje się powoli i wytrwale, rozpamiętując, analizując, wyciągając wnioski. Lektura pierwszych stron może zniechęcić tych najmniej wytrwałych czytelników, ale może to lepiej – ci, którzy pozostaną wierni słowu pisanemu, będą mogli zatapiać się w myślach autora, który tnie słowami, niczym brzytwa, ironizując, personifikując, dodając nieco swojej wyobraźni, ale pozostając w konwencjonalnych ramach powieści.
Już sam tytuł książki jest podszyty swego rodzaju ironią. Jest bowiem wyraźną aluzją do „Miłości do trzech pomarańczy” – bajki autorstwa włoskiego dramatopisarza, Carlo Gozziego, na podstawie której powstała opera określona mianem komediofarsy, w reżyserii Siergieja Prokofjewa. To, czy u Pielewina również wyrywają Dziwacy, przekonacie się zagłębiając się w rozważania autora, między innymi na temat tego, czy świat rzeczywiście zarażony jest wirusem i jakie są konsekwencje z tego płynące. Istnieje powiem ryzyko, że do pokonania rzeczonego wirusa, konieczne będzie zniszczenie jego żywiciela, czyli … człowieka. Główny bohater skrywa swoje imię, bowiem – jak sam pisze: „Moje prawdziwe imię winno być utajnione (…). Mianuje się ostatnią literą alfabetu, wykazując pokorę, której mi w przeszłości zawsze brakowało”. Ów anonimowy narrator przedstawia nam rozciągający się przed jego oczami świat, widok zaś wcale nie jest zachwycający. Tak znany nam konsumpcjonizm oraz skok technologiczny, który wykonaliśmy w ostatnim dziesięcioleciu skaziły rzeczywistość i to na wielu płaszczyznach funkcjonowania człowieka. Biorąc pod uwagę, że w tle majaczy się jeszcze gra Angry Birds, nieustannie zaczynamy zadawać sobie pytania o naszą poczytalność i stopień zrozumienia tekstu, konkludując, iż autor daleko odszedł od fantastyki i satyry, chyba że … ta fantastyka i satyra stała się częścią naszej rzeczywistości. Ta prawda może przerazić, szczególnie, że każdy z nas znajduje się w epicentrum tego szaleństwa. Dlatego też „Miłość do trzech Zuckerbrinów” może wzbudzać wielkie emocje i wywołać traumę. I to nie ze względu na trudność w jej zgłębianiu, wynikającą z charakteru samego tekstu czy konstrukcji książki i ilości środków stylistycznych, ale z uwagi na prawdę, którą powieść w sobie niesie.
rozchelstanaowca.pl –
Pielewina nie znałam nigdy wcześniej, tak samo jak literatury rosyjskiej, bo nigdy nie pomyślałam, by z takową się zapoznać. Gdzie nie gdzie przewinęło mi się nazwisko autora, ale tylko w momencie, kiedy komuś jego literatura była potrzebna na uczelni. Opis książki jednakże zachęcał każdym słowem, a ja uznałam, że to na pewno będzie dla mnie doskonała pozycja. Czy tak było?
Od początku chcę uświadomić każdego, kto ma zamiar sięgnąć po tę książkę, że nie jest to lektura dla każdego. To dzieło, które pomiesza Wam w głowie do tego stopnia, że będziecie się zastanawiać czy na pewno przeczytaliście to co widzicie. Język jakiego używa autor jest zakręcony i trzeba się skupić nad czytaniem, jeśli chce się z niej wyciągnąć to co najważniejsze. Tutaj potrzeba ciszy i spokojnego czytania co zupełnie wybiło mnie z mojego rytmu, bo przeważnie połykam książkę jedną za drugą. To pozycja nad którą nie wolno się śpieszyć, trzeba niemalże ją sobie dawkować, by w dokładny sposób (chociaż spróbować) zrozumieć to co autor chce przekazać, na co autor chce zwrócić nam naszą uwagę. Treść opowiadana jest inteligentną satyrą, narracją – ogromnie podoba mi się, ze pan Wiktor nie boi się mówić głośno i bez zbędnej cenzury o tym co dzieje się wokoło. Świat internetu, terroryzmu, kultury czy wiary pokazany poniekąd w pełnej krasie i nagości. Ogrom opisów i powolne zamieszczanie dialogów jest zaskakującym połączeniem, które (nawet mnie) potrafiło zaskoczyć, bo jak wiadomo wszem i wobec, nie jestem fanką opisów, które nie mają końca. Tutaj pozwalamy się zabrać w podróż, która kształtuje obraz otoczenia takim jakim jest, do tego stopnia, że trzeba się zatrzymać i zastanowić : czy przypadkiem nie brzmi znajomo? Czy ja już się z tym nie spotkałem / spotkałam?
To nie łatwy, porządny kawał literatury. Zachęcam jeśli ktoś chce odskoczni od typowych książek ze sfery romansu, kryminału czy czegokolwiek innego =)
https://rozchelstanaowca.pl/2019/05/milosc-do-trzech-zuckerbrinow-wiktor-pielewin/
Nietoperz czyta i ogląda –
Kończąc, Wiktor Pielewin stworzył ogromną w swej zawartości, powieść – satyrę na współczesne rosyjskie społeczeństwo, aktualne wydarzenia, krążące w nim teorie, lęki o przyszłość i jej najgorszą w odniesieniu do tych właśnie lęków, wizję. Nie brak tu również filozofii połączonej z teoriami pochodzącymi z fizyki o światach równoległych, bogu, czy ateizmie jako formie zabójstwa boga. „Miłość do trzech Zuckerbrinów” nie jest w żaden sposób książką lekką, potrzeba do niej znajomości współczesnej rosyjskiej rzeczywistości społecznej i politycznej, podstaw filozofii, fizyki, teorii spiskowych czy literatury. Mi czytało się ją jednak bardzo przyjemnie i szybko, w przeciwieństwie do niektórych romansów czy książek obyczajowych. I zapewne na długo pozostanie ona w mojej głowie. A Wy, Drodzy Czytelnicy i Drogie Czytelniczki, jeśli macie ochotę na coś z pogranicza wielu gatunków i tematyk, choć wcale nie tak lekkiego, polecam Wam „Miłość do trzech Zuckerbrinów” z całego serca. Jeśli lubicie science fiction i alternatywne wizje przyszłości – również 🙂 Osobom lubiącym proste lektury, już nie koniecznie.
https://nietoperzczytaioglada.blogspot.com/2019/06/miosc-do-trzech-zuckerbrinow-wiktor.html