
Rodzina to jest siła, (…) moc, (…) potęga nie do zatrzymania
Czy czytaliście kiedykolwiek książkę o drwalu?
No właśnie. Chyba znam odpowiedź. Teraz jest okazja, żeby to zmienić.
Pewnego dnia, w pewnych sprzyjających okolicznościach, pewna kobieta (Anna Radziejewska – bo tak brzmi jej pełne imię i nazwisko) odważyła się napisać książkę traktującą o drwalu. I o lesie.
,,Rodzina to jest siła, naprawdę. To moc 1000 KM na osobę, fala tsunami, potęga nie do zatrzymania. I nie ma znaczenia, czy to model 2+1, 2+2, 2+n, czy nawet 1+1. Rodzina to jest siła”
– tak brzmi początek prologu książki ,,Mój mąż drwal” Anny Radziejewskiej.
Mój mąż drwal – Anna Radziejewska
Na kartach „Mojego męża drwala” – bo taki tytuł nosi książka, autorka w zabawny sposób ukazuje codzienność życia z mężczyzną, który wykonuje zawód drwala. Z każdą stroną coraz bardziej okazuje się, że „drwal” to nie tylko metoda zarobkowania, ale również „stan umysłu”.
Podczas lektury każdy – bez wątpienia – niezależnie od tego, czy jest związany z lasem zawodowo, czy też po prostu lubi spędzać wolny czas na łonie natury, odnajdzie coś dla siebie – od humorystycznych historyjek „z życia wziętych”, przez opisy ulubionych potraw drwala i jego rodziny, po przemyślenia dotyczące pewnych zjawisk, które przydarzają się w życiu każdego z nas. Oczywiście wszystko z lekkim przymrużeniem oka. Bo wszyscy jesteśmy zdecydowani zbyt poważni, może najwyższy czas to zmienić?