Czas to ruchy materii w przestrzeni... - książki autorzy - Wydawnictwo Psychoskok
Kategorie produktów
Wydawnictwo PSYCHOSKOKWydawnictwo PsychoskokAktualnościCzas to ruchy materii w przestrzeni…

Czas to ruchy materii w przestrzeni…

11 grudnia 2017 / Agnieszka

Razu jednego grabarz pochował śmierć, która nagle umarła. A wyziewając ducha z siebie, rzekła tak:

„fajnie mi było żyć pomimo wszystkiemu dobremu co tu przeszłam”

Te narodziny, te radości, te śmiechy i te chichoty. Te zachwyty i te miłości. Trudno mi było to wszystko znieść, a jednak przetrwałam. Zawsze wszystko, co się dobrze komuś zaczęło to się nagle, musiało temu komuś źle skończyć. Nagle poczułam się słabo i nie miałam już siły szkodzić. Ludzie przestali się mnie bać. Przyjmowali mnie między sobą z zadowoleniem, żegnali swoje powodzenie z uśmiechem. Moje istnienie jako groźna śmierć straciło znaczenie. Stałam się niestraszna i nieprzerażająca. Kiedyś to ja ŚMIERĆ byłam postrachem ludzi. A teraz jestem taka przez nich doceniona, dopieszczona. I z takim politowaniem mnie obecnie traktują. Jak bym to ja była taka biedna i nieszczęśliwa wykonując swoją powinność niszczenia. W teraźniejszości ludzkiej ja wielka i przerażająca niegdyś siła destrukcji…jestem, bo jestem. Oczywista, konieczna, niezastąpiona, nudna, nieciekawa, nieinteresująca.

Śmierć. Zjawisko powszechne. Dotyczące każdego bytu i każdej istoty. Śmierć to jakiś drastyczny koniec. Czegoś, co po tej zmianie nie jest już takie jak przed nią. Nasze otoczenie przesiąknięte jest śmiercią. Naszpikowane nią i przeplecione jego martwymi nićmi żalu, wspomnień, zamyślenia. Umieranie to część śmierci. Może trwać i, trwać i trwać. I zanim się umrze, czyli osiągnie stan śmierci, to się jeszcze trzeba sporo namęczyć i dużo wycierpieć.

Dlaczego istnieje śmierć?

Przecież bez niej życie byłoby piękniejsze, nie tak tragiczne, nie tak dramatyczne i nie aż tak katastrofalne. Jakoś tak można by było to ułożyć inaczej. Mniej boleśnie, może nawet całkiem bez cierpienia. Właśnie… dlaczego jest śmierć, umieranie, przykrość, ból, cierpienie, żal, zło???

Życie istot biologicznych jest podwójne. Nasz los to kontrast. Ruch, jaki wykonujemy sami, jakiego doświadczamy do innych to ciąg zmian i strumień szantażów mentalnych. Nasze uczucia i sposoby myślenia non stop i bez przerwy podlegają wystawieniu ich na próby użyteczności, przydatności, wiarygodności. Życie weryfikuje nas i ocenia ciągle na podstawie swoich praw, a nie naszych. My musimy się z tym skonfrontować i albo się przed tym obronić. Albo temu ulec, dostosować się lub nawet nieraz zginąć przez to.

Ogólnie rozprzestrzeniony pokój na ziemi i nieustannie trwający spokój jest pomysłem nie do zrealizowania. Skąd więc w nas ludziach jest od wieków tęsknota za takim nienaturalnym stanem rzeczywistości? Może jest to przypadłość i przywara niemądrego umysłu. Może to jakaś nasza wada postrzegania? Być może zmiany jakiekolwiek, a nawet te drastyczne i podłe względem nas powinny nas cieszyć, a nie przerażać przynajmniej? Przecież nie zatrzymamy zmian. Przecież pory roku to czas zapładniania, dojrzewania, korzystania, odpoczywania.

A jeśli śmierć to odpoczynek?

Wieczne odpoczywanie racz im dać Panie… a światłość wiekuista niechaj im świeci na wieki wieków, amen.

Nasz bieg życia, nasze starania, nasze porażki, nasze błędy. To nas męczy. Tracimy przez to siły i nawet chęci do dalszej wędrówki, rywalizacji, w konkursie dziejów naszego losu. Zmiany zamykają przed nami otwarte dotąd drzwi szans. Zmiany otwierają również przed nami następne drzwi kolejnych możliwości dla nas. Śmierć naszych poprzednich „wcieleń świadomości” jest strumieniem życia. Jest ciągiem opowieści o życiu, jest lawiną naszych przygód.

Czas to ruchy materii w przestrzeni. Historia to wariacje na temat konfiguracji opcji materii. Apokaliptyczna jest nasza natura. Od śmierci do śmierci, przez życie. Można mieć takie wrażenie, że płyniemy w życiu przez śmierć. Albo też jesteśmy notoryczną śmiercią ożywającą co rusz, by nagle znów stać się śmiercią. Po co? Po co to wszystko? A cholera wie po co :) :) :) tak już jest. Może po to, aby docenić zarówno piękno życia, jak i zachwycić się koniecznością śmierci jako niezbędnego warunku dalszego ciągu życia, postępu nas samych i otoczenia. Być może tak śmierć, jak i życie jest konieczne, niezbędne i niezastąpione dla siebie wzajemnie. Bez końców nie byłoby początków. Bez nieszczęść radość i przyjemność nie byłaby tak głęboko odczuwana i doceniania przez nas? Skończyła się śmierć i zastąpiło ją życie wieczne. Życie w wieczności, nieskończona nieśmiertelność mimo wszystkich zmian nazywanych wcześniej imieniem śmierć.

Życie jest banalne i my jesteśmy banalni.