Stach Szulist od dawna zaskakuje czytelników po LARWACH przyszła kolej na COŚ PRZEMINĘŁO
Szkoła jako pole bitwy? Arena chwilami przypominająca walki gladiatorów, gdzie „kciuk” dyrektorski może zadecydować o czyimś być albo wylecieć? Wreszcie gdzie uczeń może być narzędziem użytym do konfliktowania i dewastowania resztek autorytetu nauczycieli? Wszystko to jak najbardziej, o czym dobitnie przekonuje nas treść „Coś przeminęło”.
Szkoła pokazana w tej powieści za sprawą losów głównej bohaterki Miry, to instytucja rodem z koszmarnego snu, przepełniona intrygą, hipokryzją, celowo kreowanymi podłościami, rywalizacją o względy dyrektora bez baczenia na metody i efekty w postaci pozbawienia kogoś godności i prawa do obrony.
Fabułę powieści tworzą wydarzenia z życia wiejskiej nauczycielki – Miry – uczuciowo związanej z dyrektorem szkoły, zaangażowanej społecznie i towarzysko, jednocześnie mającej skomplikowane relacje z rodziną i przeszłość naznaczoną błędami młodości. Szczegółowo jednak poznajemy ją w momencie kolejnego życiowego zakrętu, kiedy po paśmie rozczarowań co do etycznych postaw najbliższych, decyduje się diametralnie – mimo pięćdziesiątki w metryce – przewartościować swoje życie. To jednocześnie koszmarny obraz wnętrza partykularnej szkoły, skąd fala zaniku kręgosłupów moralnych rozwiała resztki przyzwoitości.
Na razie nie ma opinii o produkcie.